Tygodnik ŻYCIE LITERACKIE Kraków 1980 nr. 51/52
POCZTA LITERACKA
Dariusz T. L. 85-322 Bydgoszcz. Odpowiadam na teksty napisane kilka miesięcy temu, a te miesiące zmieniły tak dalece nasze życie duchowe, że wszystko, co mógłbym powiedzieć, rozmijałoby się pewnie z obecnymi nastawieniami autora. Przedstawia Pan w wierszach pokolenie, które grzęźnie w pustce duchowej, które szansy nie widzi przed sobą i tylko rozczarowania swoje demonstruje. Obcość albo pogardę. Doświadczenia najnowsze musiały, spodziewam się, wnieść jakieś inne pierwiastki liryczne. Jakie?
W każdym razie manifestacja pogardy brzmiałaby dzisiaj jakoś małodusznie. Rad bym wiedzieć, co Pan o tym sądzi i odkładam opinię do następnego listu Pana.
Rajmund D. 03-481 Warszawa. Łatwo rozpoznać mistrza na którym się Pan wzoruje. Przywiązanie do codzienności, ta „zwykłość” otoczona obłokiem poetyckiej baśni, umiejętność odnalezienia radości w każdej szarej chwili dnia powszedniego – to oczywiście Gałczyński.. I może poetycko nie jest to szczególnie odkrywcze. Ale muszę powiedzieć, że kilka wierszy i sporo fragmentów przeczytałem z poczuciem świeżości, jakbym się napił czystej wody. To nie jest mechaniczne naśladowanie, wyczuwam u Pana liryzm autentyczny i osobisty, chociaż jeszcze nieśmiały, dojrzewający dopiero do własnego wyrazu. Najbardziej podobał mi się wiersz: „Czym bardziej lubię siebie…” (wiersz napisany w 1978)
Dariusz W, Sopot. Wyczuwam intencję: chodzi o oddanie kolorowego bogactwa rzeczy, o różnorodność doznań, o ich intensywność. A więc nie o jakieś moralizujące refleksje, poezja pragnie być instrumentem wzbogacającym zmysłową więź z otoczeniem, z ludźmi i przedmiotami. Ale proszę Pana, rezerwy językowe wydały mi się skromne. Tego rodzaju intencja poetycka wymaga wyobraźni, rozmachu w doborze słów, swobodnego posługiwania się odcieniami znaczeniowymi. Taka poezja nie może potykać się na metaforach, jej melodia nie może zgrzytać. Mam wątpliwości, czy trafnie Pan dobrał typ poezji do posiadanych uzdolnień.
Michalina L. 33-113 Zgłobice. Widać z tekstów, że Autorka ma za sobą wiele lektur literackich, że dysponuje sporą wiedzą o literaturze, biegłością w posługiwaniu się językiem. Ilekroć jednak rozpoczyna własny wiersz, wpada w uschematyzowane wzory poezjowania, jakby naśladowała jakieś zapamiętane utwory. A najczęściej jest to koturnowy ton poezji moralizującej, znany dobrze z twórczości Marii Konopnickiej. Że np. kwiaty rosnące w Polsce są piękniejsze od innych. Albo że poezja „ nigdy nie
umrze”. Są to bardzo szlachetne wskazania, ale brzmią one jakoś odświętnie, jak na szkolnej akademii. A czytelnik dzisiejszy okropnie nie lubi takich uroczystości. Jest krytycznie nastawiony do ceremonii, do rytuałów i poeta musi się z tym liczyć.
Halina Ch. 320700 Bochnia. „Arlekin” (bez adresu). Wiesław F. 42-560 Zagórze- Sosnowiec. J.G. Łódź, ul. Woronicza. Danuta Ż. Toruń. Wiesław F. 65-415 Zielona Góra – na druk jeszcze za wcześnie.